Dzisiejszy post będzie dotyczył jednego z najpiękniejszych dni w Naszym życiu .
A konkretnie o naszym ślubie, o dniu w którym powiedzieliśmy sobie 'tak'.
W dniu 25.07.15 mój stan cywilny zmienił się z panny na żonę , uwielbiam być żoną ...
Miesiąc przed ślubem strasznie się stresowałam ale jak przyszło co do czego to po stresie nie było śladu :D Dopiero w sobotę podczas makijażu zaczął mnie delikatnie brzuch boleć ale to było chwilowe . Oczywiście pogoda nam dopisała pomijając ulewę , która była przed przyjazdem męża do mnie :) Bałam się że deszcz nie ustanie , ale w końcu wyjrzało słoneczko, było parnie ok 30 stopni ...
|
Zawsze marzyła mi się wiązanka z prawdziwych kwiatów , ale jak zobaczyłam bukiety z broszek - zakochałam się ! Bukiecik miałam w kolorze brzoskwiniowym , pięknie się mienił i jest na lata nie niszczy się ...
|
W kościele stresu nie było , były za to momenty wzruszenia :)
Jednym z prezentów od mojej siostry/świadkowej było wynajęcie śpiewaczki , zaśpiewała nam 'Alleluja' dziewczyna miała tak piękny, mocny głos aż miałam ciarki - coś pięknego !
Łzy napływały mi do oczu myślałam że się nie powstrzymam :) Kościół mieliśmy pięknie ubrany w kolorach biało brzoskwiniowych .
Po mszy było wystrzelenie tub i obrzucenie grosikami , życzenia i oczywiście nie mogło zabraknąć pamiątkowego zdjęcia z naszymi wspaniałymi gośćmi :)
Na sali przywitali Nas rodzice i najlepsza orkiestra :)
I nadszedł największy stres podczas pierwszego tańca ... dodam że mieszkamy za granicą i 4 dni przed ślubem mieliśmy tylko 3 lekcje tańca , jak na tak małą ilość nauki jestem zadowolona :)
Całe wesele było wspaniałe , wszystko poszło po naszej myśli, goście byli zadowoleni a to bardzo ważne :) Aktualnie mija nam 10 miesiąc po ślubie :)
Miłego czytania :)
Pozdrawiam Margaretka.